Strony

26 listopada 2015

Jak zrobić kalendarz adwentowy?

    Wczoraj się ocknęłam, że do Świąt pozostał równym miesiąc, a co za tym idzie - ostatnie dni na przygotowanie kalendarza adwentowego. 

    Każdego roku kupowałam te typowe, brzydkie kalendarze z czekoladkami w środku. Na pewno kojarzycie - te z których wszystkie czekoladki wyjadało się pierwszego dnia, a do Świąt pozostawał pusty kartonik z pootwieranymi okienkami (pod warunkiem, że wcześniej nie wylądował w koszu). Jednak ani sam kalendarz nie był niczym szczególnym, ani czekoladki nie wyróżniały się jakoś wybitnie smakiem. 

    Olśniło mnie w tym roku. Przeglądałam sobie różne blogi, a dzień po dniu pojawiały się na nich pomysły na przepiękne, adwentowe kalendarze. Jedne wykonane z kopert, inne z małych pudełeczek, jeszcze inne z woreczków... Pomysłów na taki kalendarz jest tyle, że trudno wszystkie wymienić. Tylko kreatywność (lub raczej jej brak) mogą nas ograniczać w wymyślaniu coraz to ciekawszych projektów. Sporo osób inspiruje się zdjęciami z Pinterest, czasem łącząc dwa pomysły w jeden. Ja jednak postanowiłam wymyślić coś zupełnie swojego, nie powielając widzianych wcześniej koncepcji.

    Wiedziałam, że chcę, by kalendarz był w formie umożliwiającej powieszenie go na ścianie. Chciałam również, by posiadał miejsca na schowanie maleńkich, słodkich upominków (w końcu będzie się można nacieszyć smakiem ulubionych słodyczy, a nie kiepską czekoladką). I w taki oto sposób powstał kalendarz adwentowy z ozdobnymi tagami posiadającymi kieszonki.

kalendarz adwentowy, adventskalender, christmascalendar, handmade, zima, swieta, Boże Narodzenie, adwent

 

    Jak zrobić taki kalendarz adwentowy? 


    Wszystko zależy od Waszego pomysłu. Jedni użyją papieru, inni kawałków materiału, jeszcze inni tektury... Jedno jest pewne - z pewnością musicie przygotować sporą dawkę cierpliwości i wolnego czasu. Mnie z drobnymi przerwami wykonanie tego kalendarza zajęło praktycznie cały dzień. Wycinanie, sklejanie, zdobienie, wieszanie... Część etapów powstawania kalendarza pokazywałam Wam na facebooku. To pracochłonne. Choć widziałam i takie kalendarze, które przy dobrej organizacji można wykonać w 15 minut. 

    Ja niestety postawiłam sobie poprzeczkę dość wysoko. I warto było, bo efekt chyba przerósł moje oczekiwania. Udało mi się też wykorzystać kupioną i pokazywaną Wam już we wcześniejszym poście - GIRLANDĘ Z PATYCZKÓW. Pasowała mi do tego idealnie. Białe, drewniane gwiazdki, to ozdoby zakupione w sklepie KIK. Za woreczek 10 szt. zapłaciłam 4 zł.
    

    Jeszcze tylko zakup ulubionych słodkości, wrzucenie ich do tagowych kieszonek i od pierwszego grudnia Młoda może rozpocząć słodkie odliczanie dni do ulubionych Świąt.


    Zdjęcia nie wyszły może jakoś oszałamiająco, bo kalendarz wisi w miejscu, które nie jest dobrze oświetlone, a moje umiejętności fotograficzne niestety są jeszcze dalekie od doskonałości. Wybaczcie.


Mam jednak nadzieję, że mój pomysł się Wam podoba?
Macie swoją ulubioną inspirację na taki kalendarz - podpatrzoną lub wymyśloną samodzielnie?

pozdrawiam

 

19 listopada 2015

Drożdżówka - kontrowersyjny rarytas

    Jakiś czas temu mocno rozgorzały debaty związane z zasadnością obecności drożdżówek w szkolnych sklepikach. Zdrowe to, czy niezdrowe? Dopuścić, czy kategorycznie zakazać? Ot - kontrowersyjny rarytas.

    Drożdżówka się obroniła i powróciła na szkolne korytarze. Panie minister podały sobie ręce. Problem zażegnany. Można się zająć kolejnymi, poważnymi sprawami.

    Ja tam się nie zastanawiam, czy kawałek drożdżowego ciasta z serem mogę wrzucić Młodej do śniadaniówki, czy lepiej nie? Sama czasem jadłam, teraz dziecku daję. Dylematów przy tym nie miewam. Ale może to niedobrze? U mnie jedzenie nierozerwalnie wiąże się z emocjami, a ciepła drożdżówka, to wspomnienie dziecięcych lat. I kubek ciepłego mleka... Czujecie? Żeby i Wam zapachniało, podaję przepis na przepyszną, słodką bułę z serem. I nie zastanawiajcie się, ile cukru w cukrze? Wybiegacie.


DROŻDŻÓWKI Z SEREM

SKŁADNIKI


Składniki na około 15 sztuk (choć często robię z połowy porcji)

  • 500 g mąki pszennej
  • 15 g suchych drożdży lub 25 g drożdży świeżych
  • 20 g miodu
  • 2 jajka
  • 250 g letniego mleka
  • pół łyżeczki soli
  • 75 g miękkiego masła (może być roztopione i przestudzone)

Składniki na masę serową:
  • 4 łyżki miękkiego masła
  • pół szklanki cukru pudru
  • 1 żółtko
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • 400 g sera twarogowego (ja daję zawsze ser Piątnica, mielony, z wiaderka)
drożdżówka, ser, śniadanie, przekąska, szkoła, śniadaniówka, drugie śniadanie, bułka, wypiek, ciasto


PRZYGOTOWANIE


    Mąkę pszenną wymieszać z suchymi drożdżami (ze świeżymi najpierw zrobić rozczyn). Dodać resztę składników i wyrobić ciasto odpowiednio długo, by było miękkie i elastyczne. Uformować z niego kulę, włożyć do oprószonej mąką miski. Odstawić przykryte ściereczką na około godzinę w ciepłe miejsce, do podwojenia objętości.

    W międzyczasie przygotować nadzienie serowe, łącząc i ucierając dokładnie wszystkie składniki.

  Wyrośnięte ciasto krótko wyrobić i podzielić na 15 równych części, 50 - 60 g każda. Bułeczki układać na blaszce wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia. Przykryć ręczniczkiem kuchennym, odstawić na 20 - 30 minut do ponownego wyrośnięcia (lub dłużej - powinny podwoić objętość). Po tym czasie używając szklanki z niedużym dnem zrobić w każdej bułeczce mocne wgłębienie, prawie do samej blachy, nałożyć do niego nadzienia serowego. Ciasto posmarować dla połysku dodatkowym jajkiem roztrzepanym z 1 łyżką mleka.

   Piec około 20 minut w temperaturze 200ºC. Wyjąć, wystudzić na kratce.

Smacznego!

A jeśli lubicie ciasto drożdżowe, to zajrzyjcie też po przepis na ekspresowe ciasto drożdżowe TUTAJ

Gdybyście chcieli podzielić się wrażeniami - zostawcie słówko w komentarzu pod postem.

pozdrawiam




5 listopada 2015

Ciastka dyniowe

    Jeszcze tydzień temu pogoda nas rozpieszczała, a jesień malowała takie krajobrazy, jakich już dawno nie widziałam. Co chwilę biegałam z aparatem po okolicy i fotografowałam tą jesienną feerię barw. I uwierzyć nie mogę, że w ciągu kilku dni przyroda potrafi się tak wyciszyć, wytłumić. 

    Już coraz mniej mam ochoty na spacery, bo i nie ma już czym się zachwycać. Szarość, burość... Tylko jeszcze jeden akcent intensywnie kolorowy został mi w otoczeniu. Dynia, której z powodu wyjazdu nie udało mi się przerobić na halloweenowy lampion. Ze względu na swoją pomarańczową soczystość nie pozwalała przejść obok siebie obojętnie. Przeciągałam w nieskończoność moment jej rozkrojenia nie ze względu na jej piękno, lecz raczej wizję babrania się z tym jej pestkowo - farfoclowatym wnętrzem. Wizja zepsucia jednak w końcu mnie zmobilizowała. 

    Tak oto piękne warzywo zostało przerobione na pyszną zupę i równie pyszne ciastka dyniowe. Jako, że zupa dyniowa nijak w swojej formie fotogeniczą być nie chce, stwierdziłam, że pokażę Wam tylko ciacha, które są w wykonaniu proste jak drut, a w smaku rewelacyjne. 

    Dyniowe ciastka smakiem przypominają pierniczki, ale są mięciutkie i wilgotne, jak najlepsze muffinki. Idealnie komponują się z filiżanką gorącej herbaty, lub kubkiem ciepłego mleka. Młoda zabrała je do szkoły, jako drugie śniadanie. W te roli też się świetnie odnalazły. I niech nie zmyli Was ich niepozorny, plackowaty wygląd. Wszyscy przecież wiemy, że nie wszystko złoto, co się świeci...

 
 
CIASTKA DYNIOWE
 
 
 
SKŁADNIKI  
 
2,5 szkl. mąki
1 szkl. puree z dyni
150 g miękkiego masła
1,5 szkl. cukru
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 płaskiej łyżeczki  sody oczyszczonej
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
1 płaska łyżeczka soli
1 jajko
rodzynki, posiekane orzechy (opcjonalnie)
 
dynia, ciastka, ciastka dyniowe, halloween, jesień, blog, blogger, larte, blog larte
 

JAK PRZYGOTOWAĆ PUREE Z DYNI

Dynię obieramy i kroimy na średniej grubości plasterki. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 30 minut. Upieczoną, miękką dynię miksujemy na gładką masę. Pozostawiamydo wystygnięcia.

PRZYGOTOWANIE

    Cukier i masło umieszczamy w misce. Ucieramy mikserem na gładką, puszystą masę. Wbijamy jajko i miksujemy do połączenia się składników. Dodajemy puree i ostatni raz miksujemy. Pozostałe składniki suche przesiewamy do drugiej miski. Zawartość obu misek mieszamy łyżką do powstania jednolitej masy. Wsypujemy rodzynki.

   Masę wykładamy przy pomocy dużej łyzki, tworząc "kulki" wielkości orzecha włoskiego.( Ja wykładałam masę i tworzyłam "placuszki", ponieważ zależało mi na większych ciasteczkach). Między ciastkami należy pozostawić odsępy, ponieważ w trakcie pieczenia masa rozlewa się i ciastka wyrastają.
 
   Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 175 stopni przez 15-25 min. w zależności od wielkości. Gotowe ciasteczka studzimy na kratce. Można ozdobić lukrem lub oblać masą czekoladową.


Mam nadzieję, że nabraliście na nie ochoty?
A jaki jest Wasz ulubiony jesienny przysmak?

pozdrawiam