Wyszukiwanie perełek wśród tanich kosmetyków ostatnio stało się moją pasją. Mam swoje ulubione kosmetyki selektywne (wysokopółkowe), dla których ciężko jest znaleźć odpowiednik o dużo niższej cenie. Czasem jednak, zupełnie przez przypadek, podczas zakupów kosmetycznych, wpada mi w ręce produkt, który jest do złudzenia podobny do jakiegoś mega popularnego kosmetyku. Tak było w przypadku rozświetlaczy
Mary-Lou Manizer z the Balm i Glowcomotion z W7
Kiedy tylko dotknęłam tester pudru Glowcomotion już wiedziałam, że trafiłam na prawdziwą perełkę. Na rozświetlacz Mary-Lou czaiłam się już od dawna. Mam jednak jeszcze swój ulubiony produkt rozświetlający z limitowanej kolekcji Chanel, więc szkoda mi było trochę wydawać pieniądze na kolejny kosmetyk tego samego rodzaju. Wiadomo - rozświetlacz starcza na bardzo długo. Lepiej już kupić coś fajnego do brwi lub do oczu. No przynajmniej ja mam taki sposób myślenia.
Kiedy jednak włożyłam rękę w ten rozświetlacz, byłam pewna, że coś mi przypomina. Postanowiłam sprawdzić swoje przypuszczenia. Pomacałam w sklepie tester Mary-Lou i FANFARY - to jest to! Identyczne! No dobra, w 99% podobne. Ten jeden procent, to konsystencja: Mary jest mniej zwarta i taka bardziej kremowa, tłusta (mam nadzieję, że wiecie o co chodzi?). Rozświetlacz do twarzy Glowcomotion W7 jest twardszy w swojej strukturze, ale też pyli się przez to mniej. Oba na skórze dają identyczny. Uwierzcie - I-D-E-N-T-Y-C-Z-N-Y efekt świetlistej i jednolitej tafli.
Minimalnej różnicy w odcieniu dopatrzy się jedynie wprawne i wychwytujące drobne niuanse odcieni oko. Przypuszczam, że wizażysta dostrzeże różnicę, ale trzeba się baaaaaardzo długo i wnikliwie przyglądać.
Znawcy składów produktowych pewnie doszukaliby się różnic, studiując skład obu kosmetyków. Ja akurat zwróciłam uwagę na coś innego - rozświetlacz Glowcomotion nie był testowany na zwierzętach. To akurat istotna uwaga.
Opakowania - no tu już jest ewidentnie różnica. Pudełeczko od Mary, to takie małe cacuszko. Ta retro-grafika z czerwonoustą Mary jest fantastyczna. Tylko, że to tylko naklejka. A pudełko wyglądające na metalowe, jest w rzeczywistości plastikowe. Rozświetlacz z W7 zamknięty jest w solidnym opakowaniu i też posiada w środku duże lusterko. Może nie ma tak ładnie dopracowanego opakowania, ale z drugiej strony ja nie noszę rozświetlacza w torebce. Dla mnie on nie musi mieć ślicznej oprawy. Liczy się efekt.
A efekt moje drogie na kościach policzkowych oba rozświetlacze dają taki sam. Piękny, jednolity glow. W sztucznym świetle to jest bajka dosłownie. Mój rozświetlacz Chanel jest cudowny, ale drażni mnie w nim mocno widoczna żółto-złotawa nutka. Tu tego nie ma. Piękny, szampański i neutralny odcień znany już dobrze od Mary-Lou Manizer, został pięknie odwzorowany w Glowcomotion.
A teraz najlepsze co chciałam napisać. Porównanie ceny:
- Mary-Lou Manizer the Balm - około 67,90 zł (w zależności od sklepu i promocji)
- Glowcomotion W7 - 16,90zł
Pojemność oba produkty mają taką samą: 8,5g
Jeśli macie zamiar przetrząsnąć teraz internet w jego poszukiwaniu, to ułatwię Wam zadanie. Swój kupiłam w drogerii internetowej Kosmetykomania.pl I z tego co zauważyłam, nie dostaniecie go nigdzie indziej. Mary-Lou Manizer pożyczyłam do zdjęcia. Musiałam się z Wami podzielić tym odkryciem, a nie miałam ochoty wydawać dodatkowych pieniędzy ;)
Zapraszam Was też do przeczytania wcześniejszego posta o moich ulubionych ostatnio tanich kosmetykach.
Lubicie wyszukiwać tanie perełki kosmetyczne?
Może udało Wam się znaleźć tańszy odpowiednik jakiegoś drogiego kosmetyku?
Podzielcie się!
I napiszcie koniecznie, co sądzicie o moim odkryciu?
Chciałybyście więcej takich zestawień tani-drogi?
pozdrawiam
Gdzieś widziałam szafę W7.. muszę ją znaleźć, bo w ten weekend mam wesele i przyda mi się to cacuszko! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, PGrudzień.
Koniecznie :)
UsuńW Anglii często można spotkać kosmetyki W7 w Tkmaxxie.
UsuńU nas dostępne w drogeriach internetowych. I to za bardzo przystępne pieniądze :)
UsuńŚliczny! The Balm jest jednym z moich ulubionych więc wszystkie jego tańsze odpowiedniki są dla mnie jak złoto! :D
OdpowiedzUsuńBecia dzięki za podpowiedź :) Blog, to takie moje miejsce, w którym pokazuję to, co mi się podoba, co mnie zachwyciło. Nie zakładałam bloga aby go "spieniężyć". Współprace - owszem, ale tylko jeśli to jest coś, czym mogę zainteresować, za co mogę poręczyć własną osobą. Prowadzenie bloga daje mi mnóstwo przyjemności. Nie chcę go traktować jak pracę - zarobkowo. :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że ten odpowiednik też polubisz :)
OdpowiedzUsuńWow, jaka różnica w cenie! I naprawdę efekt podobny?
OdpowiedzUsuńDo tej pory stosowałam delikatny róż do policzków, ale zainteresował mnie ten rozświetlacz. Muszę się za nimi rozejrzeć.
Myślę, że na ostatnim zdjęciu udało mi się uchwycić, jak oba wyglądają :) Zostawiłam link do produktu, nie musisz daleko szukać ;)
UsuńNo, różnica w cenie ogromna. Fajnie, że zrobiłaś takie porównanie. Teraz będę zdecydowanie mogła powiedzieć, że kupuję tanio i w dobrej jakości :)
OdpowiedzUsuńLubię znajdować takie perełki :) Po co przepłacać, gdy można mieć i jakość i zaoszczędzoną gotówkę ;)
UsuńSama nie do końca znam się na kosmetykach, mam tylko kilka ulubionych, których używam od lat i jestem im wierna, ale uwielbiam, kiedy ktoś wyszukuje takie perełki. Pokazujesz, że naprawdę za niską cenę można mieć kosmetyk wysokiej jakości, wielki szacun! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚwietny post!!! pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńDobrze znać tajniki znajdowania tanich kosmetyków i wiedzieć gdzie szukać :) . Dla mnie też jest ważne, aby kosmetyki nie były testowane na zwierzętach.
OdpowiedzUsuńOto dlaczego prowadzę tego bloga. By dzielić się tym, co fajnego uda mi się odkryć :)
UsuńFajny zamiennik. Produkty theBalm są świetnie, ale mają stosunkowo wysoka cenę wiec zawsze dobrze mieć w zanadrzu jakiś tańszy produkt:) Niemniej jednak oryginalna Lou robi wrażenie:D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW sumie ja ich nigdy nie używałam więc nawet nie bardzo mogę się na ich temat wypowiedzieć. Ja najczęściej kosmetyki do makijażu zamawiam z firmy https://eveline.pl/ ponieważ są one dla mnie bardzo dobre jakościowo. Moim zdaniem warto jest używać właśnie sprawdzonych kosmetyków, aby nie było zaskoczenia przy malowaniu.
OdpowiedzUsuńsuper wpis, chętnie poczytam więcej :)
OdpowiedzUsuń