W pracy wizażysty dużą rolę oprócz umiejętności gra również jakość dobieranych kosmetyków i narzędzi. W przypadku cieni do powiek nie ma mowy o tym, by kiepska jakość nie odbiła się na efekcie końcowym. Czy jednak do użytku codziennego musimy kupować drogie cienie, by uzyskać dobry efekt? Drogie, czyli takie, gdzie cena jednego oscyluje w granicach nawet 100zł. Ostatnio rynek wypełnił się kosmetykami o bardzo przystępnych cenach. Mamy do wyboru mnóstwo zestawów cieni już za kilka złotych. Czy warto kupować tanie palety cieni do powiek?
Ileż to już cieni do powiek przeszło przez moje ręce. Uwielbiam testować nowe konsystencje, nowe marki. I jest mi wszystko jedno, czy są drogie, czy tanie. Widziałam już buble za dużą kasę i perełki, których cena, to kilka złotówek - cudownie napigmentowane, świetnie się blendujące.
Nie mogły zatem umknąć mojej uwadze palety cieni, tzw. "czekoladki" od Makeup Revolution. Obok tych opakowań nie da się przejść obojętnie. Te czekoladowe pudełeczka krzyczą: "kup mnie!". No to się skusiłam, wydając całe 34,90 zł. Biorąc pod uwagę ile w moim kufrze jest już cieni do powiek, to nawet taki wydatek, to szaleństwo. Jednak paleta
Chocolate Vice od Makeup Revolution
docelowo miała być dla mnie. Skusiło mnie nie tylko opakowanie, ale przede wszystkim kolory, które dla mnie (typu urody wiosna) są wręcz stworzone. Korale, złota, ciepłe róże, karmelowe brązy - piękne odcienie.
Testy wyszły obiecująco - bardzo dobra pigmentacja. Nie wszystkie odcienie, ale większość jest bardziej niż poprawna. Pierwszy test na oczach również przeszły pozytywnie. Bardzo przyjemne maty, cienie metaliczne dają ciekawy efekt. Jedyny cień, z jakiego jestem średnio zadowolona, to granatowy na czarnej podstawie. Jednak i on na bazie daje radę. Najjaśniejsze odcienie o większej objętości, bo przecież ich używa się najczęściej - bardzo to trafne i praktyczne. Można wyczarować przy pomocy tej palety przepiękne makijaże.
CHOCOLATE VICE SWATCHE:
Poniżej próbki cieni znajdujących się w palecie. Tak zwane "swatche" zrobiłam na suchej ręce. Nie aplikowałam pod spodem żadnej bazy, by nie zafałszowywać jakości. Szczególnie te metaliczne odcienie prezentują się pieknie.
Zatem podsumowując: piękne i solidne opakowanie z dużym lusterkiem w środku, cena wręcz śmieszna jak za taką ilość ceni, całkiem dobra jakość. Jestem na tak! Do codziennego makijażu, to dobry wybór. Ja się z nią bardzo polubiłam. Dodam jeszcze tylko, że czekoladki od Makeup Revolution występują w kilku zestawach kolorystycznych. Mamy czekoladę: mleczną, karmelową, białą, różową, ciemną... Czekoladowe szaleństwo. Czy warto kupować tanie palety cieni? Nie zawsze, ale w tym przypadku jak najbardziej. Ja swoją nabyłam w Kosmetykomanii.
Do poczytania o innej mojej ulubione palecie zapraszam TUTAJ.
Przy okazji jeśli jeszcze nie odwiedzałaś/ nie odwiedzałeś mnie na moich profilach społecznościowych - zapraszam do polubienia :
A Tobie jak się podoba ta kosmetyczna czekoladka?
Skusisz się?
Jakie masz doświadczenia z tanimi kosmetykami? Warto, czy nie?
pozdrawiam
Marze o niej, ale mam tyle paletek, że najpierw muszę wykorzystać obecne ;)
OdpowiedzUsuńAle mam też z MUR i pigmentacja jest naprawdę fajna jak za taką cenę ;)
To porządnej jakości kosmetyki za niską cenę. Uwielbiam od nich też paletę różu. Jednego z nich na codzień używam jako cienia ;) I ja też mam mnóstwo palet i niestety nadal nie potrafię się oprzeć kolejnym.
UsuńZ mojego doświadczenia wiem, że warto szukać takich tanich kosmetycznych perełek. Masz rację, nie zawsze dana paleta jest warta nawet 20 zł, ale palety ze Sleeka, które mam są całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńSleek ma świetną pigmentację, ale z konsystencją tych cieni trzeba nauczyć się pracować :) Lubią płatać psikusy. Co do tanich kosmetyków, to kiedy upoluję coś ekstra za niską cenę, to jestem szczęśliwsza, niż po zakupie produktu selektywnego :)
UsuńDziś oglądałam je w Hebe, zainteresowały mnie, ale ja się nie znam na cieniach. Właśnie pomyślałam, że za taką cenę, taka ilość ? Podejrzane. A teraz już wiem wszystko na ich temat :) Warto zakupić skoro Aniu polecasz :)
OdpowiedzUsuńTak, zwykle taka ilość w takiej cenie, to podejrzany deal ;) Jednak w tym przypadku, to niezły biznes :)))
UsuńOjej, one mnie też bardzo kuszą, ale zniechęciła mnie próba na ręku - bo te brokatowe, po chwili rozsypały mi się po całej dłoni. Świecący pyłek miałam na rękach, bluzce i twarzy ;)
OdpowiedzUsuńKarmeleiro ale mówimy o tej samej palecie? U mnie te brokatowe mają taką kremową konsystencję. Nic się nie sypie. Hmmm... Dziwne.
UsuńO tej samej. Może moja skóra jest inna ;) Bo wiele cieni w ogóle się nie trzyma albo od razu znika i bez bazy jedynie trzyma się Inglot ;) Może dam szansę tej paletce zgrać się z bazą, bo ona tak kusi!
UsuńMyślę, że to są kolory idealne dla Ciebie :) Aplikuj je na bazę lub na korektor. Powinno być ok :)
UsuńTeraz nie tylko paletka ale i Ty kusisz ;)
UsuńTeż miałam okazję je kiedyś testować:) Na prawdę śmieszna cena! To są te, które pachną czekoladą? Może to chwyt marketingowy, ale na mnie bardzo działa! Opakowanie robi apetyt, a zapach go potęguje :D Fajna rzecz!
OdpowiedzUsuńTak, faktycznie pachną czekoladą, ale zapach nie jest jakoś wiernie odwzorowany, więc o nim nie wspomniałam. Może to mój błąd ;)
UsuńBardzo fajne opakowanie, ale dopóki nie zużyję wszystkich moich Sleeków (a że używam rzadko, to prędko to raczej nie nastąpi), to nie ma sensu kupowanie kolejnej palety.
OdpowiedzUsuńJa chyba nigdy nie zużyłam żadnej palety. Podziwiam Cię, że potrafisz się powstrzymać :)
Usuńpaletka faktycznie kusi kolorami :) to również moje odcienie. W takich barwach czuję się najlepiej :)Mam paletkę z Revolution i jestem z niej zadowolona. Cena na prawdę jest zadowalająca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.zyciejakpomarancze.blogspot.com
O Cudownie :) <3
OdpowiedzUsuń